JAK UZDROWIĆ POLSKIE MIASTA?
PROSTE LEKARSTWO NA SMOG ISTNIEJE OD 27 LAT!
Czy naprawdę w XXI wieku smog powinien być powtarzającym się rok do roku problemem aglomeracji miejskich w Polsce? Czy rzeczywiście, jak pokazują dane musi z tego powodu umierać wg różnych statystyk od 48 do 52 tyś osób w skali roku? Czy świadomi zagrożenia mieszkańcy wszystkich miast muszą zadawać sobie pytanie o ile skrócili swoje życie w kolejnym sezonie grzewczym z powodu smogu? Czy musi dochodzić do tak dalece ingerujących w nasze życie sytuacji, w których zaleca się pozostanie w budynkach i np. zawiesza się zajęcia w szkołach z powodu tego destrukcyjnego dla zdrowia zjawiska? Czy będziemy musieli płacić kary za 33 miasta z top 50 niechlubnego rankingu aglomeracji z najgorszym, pod względem jakości, powietrzem w całej Unii Europejskiej? Czy zostaną zdegradowane miasta uzdrowiskowe, w których z uwagi na bardzo złą jakość powietrza uzyskuje się cel odmienny od zamierzonego?
Podobnych pytań związanych ze smogiem, w odniesieniu do wszystkich aspektów naszego życia, można byłoby mnożyć jeszcze mnóstwo. Odpowiedź na każde z nich jest jednak bardzo prosta i krótka – NIE, absolutnie nie musi tak być. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że powinno być nam, chyba wszystkim – wstyd i smuto, że w XXI wieku, w tak rozwiniętym kraju, musimy borykać się z wieloletnim, wciąż narastającym problemem smogu. Dlaczego? Otóż od lat mamy narzędzia i wiedzę, aby rozwiązywać ten problem skutecznie i na zawsze. Możemy działać świadomie i sukcesywnie już dziś, opierając przy tym regionalny rozwój gospodarczy. Czary? Znów nie, wystarczy zmienić sposób myślenia i zastosować w działaniach długoterminowych, w tym antysmogowych najprostszą możliwą koncepcję i strategię zarazem, związaną bezpośrednio z pojęciem efektywności energetycznej, mianowicie: najtańszą i najczystszą zarazem energią jest zawsze ta niewykorzystana. Oto lekarstwo na smog. Pewnie zadajesz sobie pytanie – gdzie tu jest logika i jaki to ma związek ze zjawiskiem smogu. Już wyjaśniam. Szacuje się, iż same tylko gospodarstwa domowe w Polsce pochłaniają co najmniej 40% z całości zużywanej w naszym państwie energii pierwotnej. To więcej niż sektor przemysłowy i transport, które wydałoby się, że wiodą prym w energochłonności! Co gorsze, aż 75% tej energii, na którą przeznaczamy ogromne środki w domowych budżetach, jest niezbędna wyłącznie do ogrzewania pomieszczeń. Oznacza to ogromny potencjał do ograniczenia tej wartości, ale o tym za chwilę. Tylko 25% energii pierwotnej zużywanej w gospodarstwach domowych, znajduje swoje przeznaczenie w chłodzeniu budynków, przygotowaniu ciepłej wody użytkowej, oświetleniu i dla znajdujących się w nich urządzeń elektrycznych codziennego użytku. Dla lepszego zobrazowania całości warto wiedzieć, że udział energii na ogrzewanie pomieszczeń w handlu i usługach, wynosi ok. 50% z 12% całkowitego zużycia energii pierwotnej, jaki przypada na ten sektor, w stosunku do całości wykorzystywanej energii w Polsce. W sektorze przemysłu, który potrzebuje ok. 27% całego zapotrzebowania na energię pierwotną w Polsce, wykorzystanie jej na cele grzewcze był i jest znikomy. Transport zajmuje drugie miejsce pod względem zapotrzebowania na energię pierwotną w Polsce z wynikiem ok. 30%. Czemu mają służyć te dane? Problem smogu pojawia się w Polsce z różnym natężeniem w tzw. okresie grzewczym, który przypada w naszej strefie klimatycznej na okres nawet od września do kwietnia, głównie z powodu niskiego standardu energetycznego obiektów. Wiemy już, że aż 75% energii z 40% całkowitego zapotrzebowania w Polsce wykorzystują nasze gospodarstwa domowe do ogrzewania. Jeśli połączymy dodatkowo tą informację z faktem, iż sposób pozyskania energii na cele grzewcze odbywa się w przeważającej większości ze spalania nieodnawialnych źródeł energii oraz niestety różnego rodzaju śmieci bytowych, wyłania się nam główny sprawca niskiej emisji, która tworzy zjawisko smogu. Korelacja pomiędzy sezonem grzewczym a częstotliwością występowania zjawiska jest bezsprzeczna. Skala problemu i częstotliwość występowania będzie oczywiście zależała m.in. od warunków geolokalizacyjnych, gęstości zabudowy, warunków atmosferycznych. Niemniej jednak główne źródło problemu oraz jego destrukcyjny, bezpośredni wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie, a pośrednio na pozostałe aspekty naszego życia pozostanie niezmienny. Gdzie jest to lekarstwo na smog i jak się to ma do początkowej sentencji dotyczącej efektywności energetycznej? Wyobraź sobie, że wszystkie budynki zużywają tylko 10% potrzebnej dotychczas energii i tym samym jej całkowite zapotrzebowanie w gospodarstwach domowych spada z początkowych 40% do jedynie 4% – redukcja aż o 90%! Wielkość emisji zmaleje również proporcjonalnie. Przy tak dużej redukcji zapotrzebowania na energię do ogrzewania wszystkie systemy grzewcze w gospodarstwach domowych będą po prostu przewymiarowane i nie byłyby w stanie pracować przy na tak niskich parametrach. Zastąpione zostałyby bardziej efektywnymi, o znacznie większej sprawności i w wielu przypadkach oparte zostałyby o odnawialne źródła energii. Problem smogu i zanieczyszczeń znikałby sukcesywnie wraz z realizacją nowych obiektów spełniających złotą zasadę zmniejszenia zapotrzebowania m.in. na energię grzewczą o 90%, jak również modernizacji istniejących budynków konsekwentnie do tak założonego standardu. To ogromna korzyść m.in. ekonomiczna, wizerunkowa dla miast i regionu – oprzeć swoje działania na efektywności energetycznej pojmowanej w powyższy sposób. Czy warto? Wystarczy przyjrzeć się i przeanalizować, ile kosztuje każdego z nas obecnie doraźne rozwiązywanie problemu smogu oraz jak wartości te będą wzrastać. Wszystkie programy naprawcze, o których słychać coraz częściej opierać będą swoje działania jedynie na zmianie sposobu dostarczania niezbędnej energii grzewczej, koncentrując się jedynie na mniej szkodliwym systemie, zamiast zredukować skutecznie do absolutnego minimum jej zapotrzebowanie dla każdego z budynków -nowego i modernizowanego, na cały okres jego użytkowania. Co Ty – użytkownik, właściciel domu, mieszkania miałbyś z takich działań dla siebie, oprócz regularnie poprawiającego się i docelowo całkowicie bezpiecznego dla zdrowia powietrza w mieście, co samo w sobie wydaje się być niepoliczalną korzyścią? Ogromną wartość ekonomiczną. W takich obiektach zapłacisz jedynie 3 zł za rok na każdy metr kwadratowy powierzchni ogrzewanej. Łatwo policzyć, że średniej wielkości dom jednorodzinny o powierzchni ogrzewanej 150 m², zużywałby energię na ogrzewanie równą tylko 450 zł na rok przez cały okres jego eksploatacji. Niewyobrażalnie mało. Ogromna ilość środków pozostałaby w budżetach domowych. No dobrze, ale czy takie obiekty w ogóle istnieją? Czy jest to tylko sfera marzeń, odległa przyszłość czy kosmiczne technologie? Istnieją – od 25 lat funkcjonują budynki zużywające co najmniej dziesięciokrotnie mniej energii, od tradycyjnych obiektów w Polsce. Od 25 lat wiemy jak je skutecznie projektować i jak modernizować obiekty do takiego standardu. Jest to obecny stan wiedzy i dostępnych powszechnie materiałów. Nie wszyscy są świadomi, że budynki w takim standardzie stają się obowiązkiem w całej Europie od 2021 roku, a w niektórych miastach Europy są już aktem prawnym, wymaganym bezwzględnie do spełnienia przy staraniu się o pozwolenie na budowę zarówno przy nowych jak i modernizowanych obiektach. Te obiekty to najwyższa forma budynków niskoenergetycznych – budynki w standardzie pasywnym. Inteligentne, innowacyjne, interdyscyplinarne i proste zarazem rozwiązanie, które sprawdza się nieprzerwanie każdego dnia już od przeszło 25 lat. Opracowane z myślą o człowieku, aby zapewnić Tobie – użytkownikowi, zdrowy mikroklimat poprzez najwyższy możliwy komfort temperaturowy i jakości powietrza w budynku, przy jednoczesnych ekstremalnie niskim zapotrzebowaniu na energię do ogrzewania – wynoszącym nie więcej niż 15 kWh/m² rok czyli mniej niż 1,5 litra oleju opałowego lub 1,5 m³ gazu ziemnego na m²/rok, lub 5 kWh prądu w połączeniu z pompą ciepła. Dla porównania średnia szacunkowa wartość zapotrzebowania budynków na energię grzewczą w naszym kraju to aż 200 kWh/m²rok, a spotykane są obiekty o zapotrzebowaniu równym 350 kWh/m² rok i większym. Żaden program wymiany źródeł ciepła czy tradycyjnej modernizacji budynków, przeprowadzony nawet na szeroką skalę, nie wygra z efektywnością energetyczną obiektów i nie przyniesie na stałe skutecznego rozwiązania. Tym bardziej, że od 2021 ponownie pojawi się kolejny obowiązek, który mając na uwadze już tylko same aspekty ekonomiczne wprowadzanych do miast rozwiązań naprawczych oraz czas ich realizacji, należałoby bezwzględnie zawrzeć w obecnych działaniach. W ogólnym rozrachunku to ogromna oszczędność, szansa na lepszą zmianę z myślą o człowieku i środowisku jednocześnie, jak również rozwój gospodarki. Nie bez znaczenia bowiem powinny być szacunkowe wyliczenia, które pokazują, iż inwestycja w budownictwo pasywne 1 mln. zł umożliwia zapewnienie od 12 do 16 miejsc pracy, zarówno przy realizacji nowych obiektów, modernizacji istniejących czy regionalnej produkcji i rozwoju samych komponentów. Mamy już świadomość, że budynek pasywny pozwala na redukcję energetyczną na poziomie wspomnianych 90%, będąc jednocześnie zdrowym budynkiem dla użytkowników, pozbawionym powszechnego syndromu chorego budynku (grzyby i pleśnie), przyjaznym dla środowiska. Niezbędne do dodania jest jeszcze jeden argument. Standard budownictwa pasywnego jest integralnym rozwiązaniem do realizowania idei miast wolnych od smogu – miast niskoemisyjnych. Nie ma możliwości osiągnięcia tej idei bez najwyższej efektywności energetycznej, którą gwarantuje ten sposób myślenia, projektowania i wykonawstwa. To rozwiązanie, które daje pewny, stały sukces wielopłaszczyznowy. W ujęciu skali, jaki uzyskuje się w mieście, jest rzeczywistym lekarstwem na obecne problemy z jakością powietrza. Brakuje wciąż liderów pośród decydentów, którzy odważyliby się zastosować zdecydowane rozwiązania i wprowadzili już dziś ten standard jako obowiązujący wzorem miast, regionów oraz nawet całych Państw Europy.
Fundamentalne pytanie, które będzie ciekawiło z pewnością każdego. Mianowicie, ile kosztuje realizacja takich obiektów? W dużej mierze jest to zależne od kubatury budynku. Im większy budynek, tym dodatkowe nakłady inwestycyjne na ten standard rozkładają się na większą powierzchnię. Warto przytoczyć jeden z wielu przykładów. W Polsce zrealizowano m.in. hale sportowe w standardzie pasywnym, których rzeczywisty koszt budowy był wyższy od tzw. obiektu tradycyjnego jedynie o 8%. Natomiast zmierzone po kilku sezonach grzewczych koszty eksploatacji, są aż dziesięciokrotnie niższe, niż w obiektach o takiej samej kubaturze i tożsamym przeznaczeniu. Tak ogromne oszczędności będą możliwe przez cały okres eksploatacji obiektu. Robi to ogromne wrażenie i przy założeniu, że w danym mieście znajdzie się jeszcze przedszkole, szkoła, ośrodek zdrowia czy inne obiekty użyteczności publicznej w takim standardzie, bardzo zauważalne i znaczące stają się środki, jakie pozostają w budżecie z racji oszczędności. Jednocześnie proporcjonalnie zmniejsza się ilość niskiej emisji. To jest genialne i proste zarazem rozwiązanie, które należy również stosować równolegle w przypadku modernizacji obiektów. Cel, zasady i uzyskiwane efekty są tożsame. W przypadku budynków jednorodzinnych, wielorodzinnych na podstawie kilku lat doświadczeń można przyjąć, że realizacja standardu pasywnego jest droższa o 10-15%. W każdym z obiektów, niezależnie od przeznaczenia i wielkości, dodatkowe koszty mogłyby zostać pokryte dopłatami, premiami za efektywność energetyczną, bardzo nisko oprocentowanymi kredytami lub innymi formami pomocy realizacji obiektów w standardzie pasywnym, w oparciu o ogólnopolski celowy program. Przedsmak takiego krótkotrwałego wsparcia, już doświadczyliśmy w postaci dopłat do budynków w standardzie NF15 i NF40. Teraz wydaje się to pomysłem priorytetowym, aby skutecznie i bezpowrotnie rozwiązać problem smogu. Każdy świadomy użytkownik, decydenci odpowiedzialni za wprowadzenie programów naprawczych powinni zrozumieć i mieć nieustannie na uwadze, że standard budownictwa pasywnego pomimo wyższych nakładów finansowych, jest w ogólnym rozrachunku najtańszym rozwiązaniem jeżeli przeanalizujemy miesięczne koszty spłaty dodatkowej inwestycji, koszty eksploatacyjne i koszty utrzymania budynku, jako jedno obciążenie miesięczne. W skali miast ta idea oparta na efektywności energetycznej, pozwoli nie tylko na uzyskanie istotnych wartości środowiskowych w postaci redukcji niskiej emisji, a tym samym polepszenia jakości powietrza, ale przyniesie również bardzo wymierne korzyści wynikające z odwrócenia sytuacji i wstąpienia do elity miast europejskich, w których ten sposób najpierw myślenia, następnie projektowania i wykonawstwa jest już standardem. Czego wszystkim życzę!
arch. Kamil Wiśniewski – akredytowany trener i ekspert budownictwa pasywnego
Tak,smog w sezonie grzewczym jest prawdziwą zmorą zwłaszcza w dużych miastach.Mieszkam na Śląsku,ludzie palą smieciami i najtańszym węglem to jest koszmar.Bywają dni,ze nie da się oddychać.
Kwestia zanieczyszczenia środowiska stała się problemem ostatnich lat. Niestety w świadomości ludzkiej nadal zakorzeniony jest brak odpowiedzialności za środowisko. W piecach c.o. ciągle jeszcze pali się tym co popadnie, co tańsze. Wierzę jednak, że mentalność takich ludzi zmieni się a szczytem dbania o naszą ziemię stanie się powszechne wykorzystywanie energii naturalnej.