Panie, KUP PAN DACH… Tylko za ile? – na kłopoty Szczepański…
Każdego wieczora sprawdzam korespondencję firmową i powiem Wam, że zaczynam się bać otwierać maile…
Zatem, po smacznym obiadku, każdego wieczora sprawdzam informacje na skrzynce mailowej. A to napisze inwestor, co mu się tam na budowie podoba, a co nie… A to napisze sprzedawca fotowoltaiki, że może chciałbym zająć się montażem, albo kupnem, ale coraz częściej są to maile od moich partnerów handlowych.
Mamy 27 maja roku Pańskiego bieżącego, otwieram pocztę, a tam wyskakuje info z czerwonym wykrzyknikiem: Szanowni Państwo… bla bla bla…, w związku z podwyżką ceny surowca bla bla bla, informujemy, że od 31 maja korygujemy ceny o 15%… Korygujemy ceny, jak ładnie to brzmi… No dobra, jest czwartek, jutro ogarniam klientów, jakoś to będzie. Nadszedł poniedziałek 31. nastała podwyżka, ja się wyrobiłem i zamówiłem co trzeba dla klientów… ufff. Spokojny w kolejne dni odpowiadam inwestorom na zapytania, aż wieczorem (trzy dni później) prawie ziemniak stanął mi w gardle… Nadeszła informacja od tego samego producenta: Z dniem dzisiejszym (godzina wysłania maila 20.00) następuje podwyżka naszych materiałów w zależności od asortymentu od 17 do 45%… Siedzisz, patrzysz na ten ekran i zastanawiasz się: przełknąć – co grozi zadławieniem – czy wypluć, ale wtedy zaplujesz ekran telefonu. Mam zrobione kilka wycen i wszystko psu… Jak mam wytłumaczyć klientom drugą podwyżkę w trakcie tygodnia? Na szczęście złożone już zamówienia realizowano w cenach sprzed nocnej podwyżki. Myślałem, że w dziedzinie podwyżek osiągnięto szczyt zaskoczenia. Myślałem…
Usiadłem dziś do napisania felietonu, miał być o bezmyślnych konstruktorach, którzy nie potrafią, albo nie chcą myśleć, bo jak można nie zauważyć kilkunastu pozycji (krokwi) w zestawieniu drewna o długości pomiędzy 1 a 10 cm? Miała być opowieść o rozmowach prowadzonych z jednym z owych obsługujących program aż tu nagle… NADSZEDŁ MAIL z innej firmy producenckiej niż poprzednio i sprawił, że temat tak ważny poszedł w odstawkę. Tym razem to, co przeczytałem wyszło całkowicie poza moją wyobraźnię… Nie dość, że na materiał czeka się miesiącami, potrafią Ci powiedzieć, że nie wiadomo w jakiej cenie ich produkty kupisz, to w mailu pada informacja, że podwyżka działa wstecz, bo dotyczy również zamówień już złożonych…
Zadzwoniłem do kolegi i w trakcie soczyście okraszanej rozmowy, porównał on ową sytuację do sytuacji frankowiczów. Bierzesz kredyt, niby warunki Ci podają, a w trakcie i tak wszystko się zmienia… Nowa forma banksterów… Jak wiecie, moje felietony kończą się rozważaniami. I teraz również pójdę tą drogą. Kto na tym straci? Finansowo klient końcowy, bo musi dopłacić różnicę lub ja, jeśli będę chciał być fair… Kasę dostanie producent, ale KAŻDY producent tak działający może być pewny, że inwestycje szybko mu się zakończą, bo żaden deweloper mający do wybudowania 30 domów nie podejmie się współpracy z firmą zmieniającą warunki gry w trakcie jej trwania – umowa to umowa, POWINNA BYĆ ŚWIĘTA.
Jako że mamy Euro 2020 w 2021 roku… Pewnie kiedyś w milionerach padnie o to pytanie 😉 Porównam to do zagrania Szczęsnego w meczu ze Słowacją… Niby bramka padła, wszystko na legalu, ale niesmak pozostał.
Z dekarskim pozdrowieniem
Rafał Szczepański
Jak widać na podstawie artykułu wiele rzeczy jest możliwych gdy w grę wchodzi chciwość ludzka,a ze strony tak postępujących producentów można spodziewać się tylko gorszych rzeczy.Warto rozejrzeć się za innymi producentami aby mieć ewentualną alternatywę co nie jest z pewnością łatwe gdy coraz więcej nieuczciwych firm monopolizuje rynek.
O panie taki rynek, producenci widzą że towar terwz dobrze schodzi, można podnnieć ceny i zarobić. Niestety w ostatnim czasie materiały budowlane zdrożały i za to zapłaci klient. Niewiele możemy zrobić, jedynie wynegocjować najlepszą cenę i zamówić.