Szpieg z Krainy Deszczowców – na kłopoty Szczepański
Styczeń i luty to miesiące, w których nasza branża żyje szkoleniami, są targi jedne i drugie, i ogólnie czas spotkań. Jednak jest grupa osób, kóra właśnie teraz jest bardzo aktywna. To Inwestorzy.
Budma, to chyba jedno z niewielu spotkań branżowych gdzie bywa większość z Nas. Zatem jak co roku i ja się wybrałem, by porozmawiać co szykuje się w nowym sezonie, kto przychodzi do firm, kto z nich odchodzi, jakie są nowe produkty, co wycofują ze sprzedaży, no i tak zwyczajnie „uścisnąć dłoń Prezesom”. Jedno z moich spotkań rozpoczęło się od wesołego stwierdzenia „Rafał ty nam szpiegów nie podsyłaj”. Hym… Zaskoczony, oczy zrobiłem duże zupełnie nie wiedząc o co chodzi. Otóż okazało się, że jeden z moich potencjalnych klientów przyjechał na poznańskie targi. Wiedząc że będzie wystawiał się producent którego polecam, by sprawdzić czy wszystko co mu mówiłem odnośnie produktów i gwarancji to prawda, a także by sprawdzić co zostanie powiedziane o mnie jako o wykonawcy.
Rozmowa Inwestora z przedstawicielem rozpoczęła się od niewiennego oglądania dachówek, porównywania właściwości ceramiki i betonu. Podpytywania o gwarancje, jak uzyskać wydłużoną gwarancję itp. Kilkunastominutowe spotkanie rozwinęło się do etapu pokazania oferty, którą dla klienta przygotowałem i prośby o „zerknięcie”, czy w niej wszystko jest jak należy. Zakończyło się na zasięgnięciu informacji dotyczącej mojej osoby. Na szczęście słowa moje odnośnie materiału i technologii wykonania dachu zostały potwierdzone, a klient z zadowoleniem po powrocie z targów podpisał ze mną umowę.
Nie był to pierwszy taki przypadek w mojej karierze. Podobny przypadek tyczył się panelu na rąbek stojący i zastosowania pod niego warstwy drenażowo – wentylacyjnej. Klient był w kilku punktach handlowych, w których otrzymał wyceny, jednak od każdego z handlowców otrzymał inną informację, dotyczącą tego co zastosować jako podkład. Ode mnie wysłuchał wykład, właściwie na temat dlaczego zapewne u mnie będzie najdroższa sumarycznie oferta, czyli czemu pod panel musi pójść oplot. Oczywiście miałem rację, oferta była najdroższa. Okazało się jednak, że nie doceniłem Inwestora. Pofatygował się on i zadzwonił do Biura Obsługi Klienta producenta rzeczonego panelu. Pokierowano Go do doradcy technicznego, który w podobnych zapewne słowach wyjaśnił mu konieczność zastosowania warstwy drenażowo – wentylacyjnej pod tego typu materiałem pokryciowym. Finalizacja transakcji i w tym przypadku oczywiście była pomyślna.
Po ostatnich targach jednak coś pozostało „w powietrzu”, nie tylko długopisy czy notesy z logo producenta w reklamówce. To chwila refleksji, że warto wobec klienta stosować politykę prawdy. Koloryzowanie faktów na zasadzie „Panie zróbmy to po swojemu, jakoś to będzie”, bo klient może powiedzieć „sprawdzam”. Tylko tak dociekliwych Klientów sobie i Kolegom życzę.
Z dekarskim pozdrowieniem
Rafał Szczepański
Komentarze