Wyspecjalizowani w zabytkach
Budownictwo Dekarsko-Blacharskie Rafał Tomczyk z siedzibą w miejscowości Otok w powiecie bolesławieckim na Dolnym Śląsku to fi rma założona w 1992 roku przez Rafała Tomczyka. Dziś licząca przeszło 15 pracowników – 3 ekipy – firma jest współrządzona przez Rafała Tomczyka i jego syna Wiktora Tomczyka. Długie lata na rynku i stopniowo wypracowana renoma pozwoliły firmie stać się pierwszym wyborem inwestorów, stojących przed wyzwaniem remontu dachu obiektu zabytkowego w regionie zachodniego Dolnego Śląska.
Redakcja: Zamek Czocha, Kościół w Nowogrodźcu, Kościół w Niedźwiedzicach, Bazylika Mniejsza w Legnickim Polu, Kościół w Kościelnikach Średnich, Wieża Kościoła w Parowej, to tylko ułamek zabytkowych dachów, w których odbudowie mają Państwo swój udział. Proszę powiedzieć co skłoniła Państwa do specjalizacji w tym segmencie?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Do poziomu rozwoju umiejętności mistrzowskich oraz zaplecza firmy pozwalającego na podjęcie się pracy na dużych zabytkach dochodzi się przez całe lata małymi krokami. Proszę zauważyć, że nasza firma obchodziła rok temu 30-lecie swojego istnienia. Także musiało sporo wody w rzece upłynąć, zanim czuliśmy się na siłach podjęcia się takich konstrukcji, ale jak już to zrobiliśmy, to złapaliśmy przysłowiowego bakcyla.
To głównie za sprawą podniesionego poziomu wyzwania tych budów. Proszę mieć na uwadze, że poziom trudności w remontach dachów zabytkowych wiąże się nie tylko z trudnością techniczną takiej budowy, ale również organizacyjną, m.in. podczas gdy my wykonujemy swoją pracę, pod nami odbywa się ślub, pogrzeb lub droga krzyżowa. Świątynie, urzędy i pałace nie zamykają się na czas prac budowlanych, bardzo istotne jest zatem planowanie prac, jak również stosowanie odpowiedniego zabezpieczenia, np. chroniącego wiernych przed ewentualnym wypadkiem. Za to satysfakcja, jaka płynie z remontów dachów zabytkowych, jest ogromna, głównie za sprawą świadomości, że nasza praca będzie służyła kolejnym pokoleniom lokalnej społeczności, niekiedy na setki lat.
Redakcja: Które inwestycje wspomina Pan jako najbardziej wymagające?
Wie Pan, to naprawdę trudno tak jednoznacznie określić. Wyzwanie jest wyzwaniem dopóki się go nie pokona, potem pojawia się kolejne, ciężko wszystko spamiętać. Tak na szybko głównie przychodzą mi do głowy inwestycje z miarę nieodległej przeszłości:
Kościelniki Średnie
Tu znajduje się jedna z najstarszych świątyń romańskich w Polsce, pochodzący z XIII wieku kościół pw. Najświętszej Marii Panny. Niektóre źródła mówią nawet o roku 1002, jako dacie powstania świątyni, taką bowiem datę widziano ponoć wykutą na stropie kościoła.
Budowla była przebudowana dwukrotnie – w 1454 r. oraz w XVIII w. Po wojnie świątynia została opuszczona, bowiem okazała się za mała dla ówczesnej społeczności, złożonej z polskich osadników. Obecnie, od 2017 roku trwa renowacja tego zabytkowego, pięknego kościoła. Uczestniczymy w niej.
Mieliśmy zaledwie tydzień na budowę więźby, która jest naprawdę ogromna. Wykonaliśmy także pokrycie dachu 700 m2 i odnawiamy całą wieżę. To nie wszystko – musieliśmy murować ściany i łuki. Tego dotąd nie robiliśmy, ale, jak widać, nowe wyzwania powodują, że można nauczyć się czegoś nowego.
Wieża kościoła w Parowej
Obecnie remontujemy wieżę kościoła w miejscowości Parowa (Parafia świętego Antoniego Padewskiego, dekanat Bolesławiec Zachód). Kościół wzmiankowany był już w 1215 r., a rozbudowany przez ewangelików w 1788 r. Jest to budowla orientowana, murowana i tynkowana, zbudowana na planie prostokąta. Remontowana przez nas wieża jest efektowna 56 metrów wzniesiona z piaskowca w 1901 roku i zwieńczona hełmem ostrosłupowym, złoconym.
Dach kościoła jest dwuspadowy. Wnętrze nakryte jest sklepieniem kolebkowym i wyposażone w drewniane empory z trzech stron nawy, wsparte na drewnianych kolumnach, częściowo oszalowanych.
Zamek Czocha
W ramach całkowitej renowacji średniowiecznego Zamku Czocha koło Gryfowa Śląskiego naszą rolą było wykonanie kompletnego remontu dachu, gdzie samej dachówki było 5000 m2, zresztą była to dachówka zrobiona na zamówienie właśnie pod tę inwestycję przez firmę Wienerberger. Rynny miały łącznie przeszło 2000 m długości, co biorąc pod uwagę wysokość prac i trudność „w podejściu” było nie lada wyzwaniem. Tu stosowaliśmy podwieszane rusztowania i gdzie się dało nasz niezawodny żuraw.
Redakcja: No właśnie z tego, co Pan mówi, to brzmi na pracę na względnie dużych wysokościach i nachyleniach. Jakie rozwiązania stosują Państwo, żeby sprostać temu wyzwaniu?
Tak jest. Przede wszystkim, jak wiemy nie ma rozwiązania uniwersalnego, więc pozostajemy zawsze elastyczni na ten aspekt i szukamy rozwiązania, które byłoby najbardziej bezpieczne dla nas i naszych pracowników. Zresztą kładziemy na to szczególny nacisk, aby zminimalizować jakiekolwiek ryzyko wypadku, zarówno dla dobra naszych pracowników, jak i inwestorów. Kwestię „podnoszenia na co dzień” mamy też rozwiązaną poprzez własny park maszynowy żurawi niemieckiej marki Klaas. Od 2014 roku z dużym zadowoleniem użytkujemy żuraw Klaas na przyczepie model K21-31 TSP z podestem roboczym, a od dosłownie 2 miesięcy do naszej floty dołączył nowiutki K700 RSX, który ma opcję podwójnie hydraulicznego teleskopowanego wierzchołka, co de facto czyni go zarówno żurawiem, jak i w funkcji podestu roboczego pełnoprawną zwyżką. Świetna sprawa. A dodatkowo, á propos bezpieczeństwa, model ten też pełni funkcję maszyny zapewniającej bezpieczeństwo, czyli technicznie można nim zabezpieczać pierwsze prace na wysokości.
Komentarze